Archiwum lipiec 2014


lip 17 2014 Umarł Król, niech żyje Król

Trzy lata temu zespół z Turynu obejmował jego były gracz, Antonio Conte. Juventus, marka sama w sobie, dochodzący wciąż do siebie po aferze Calciopoli, wcale nie rokował na bycie zespołem, który sięgnie po Scudetto trzy razy pod rząd, przełamie barierę stu punktów w Serie A i osiągnie dominację we włoskim futbolu. Udało mu się coś, na co fani Bianconerich liczyli, ale nikt się tego nie spodziewał. Półwysep Apeniński został zdominowany. W maju zakładano, że Conte dalej będzie pracował w Starej Damie i spełni marzenia kibiców i piłkarzy o triumfie w Lidze Mstrzów. Po zeszłorocznej wpadce wszyscy byli tego spragnieni. Wydawało się, że jest to możliwe, a jednak wczoraj, niespodziewanie, trener złożył rezygnację. O co poszło? Czy o sprzedaż (potencjalną) Vidala i Pogby? Zakup Patrice'a Evry? Nie wiadomo do końca, chociaż spodziewam się w niedługim czasie słono opłaconej autobiografii lub wywiadu-rzeki z trenerem, które to "po rz pierwszy tylko u nas" wyjaśnią, co nerwowemu trenerowi naprawdę nie pasowało. Zastąpić godnie Conte ma Allegri, który w niesławie odszedł z Milanu w połowie sezonu. Allegri, którego drużyna zaliczała spektakularne klęski, chociaż przeszła fazę grupową Ligi Mistrzów, co Juventusowi się nie udało.Czy należałoby od razu oprotestować ten wybór? Moim zdaniem nie. Dajmy mu szansę. Może okaże się, że w sezonie 2014/2015 Serie A zrobi się ciekawsza, a Stara Dama przełamie klątwę ostatnich lat i powróci na miejsce w najlepszej ósemce lub nawet czwórce zespołów z Europy? A może z takiego piedestału spadnie boleśnie? Nigdy nic nie wiadomo, ale gorzej już raczej nie będzie. 

Kapitan Juventusu powiedział kiedyś, że kiedy jego zespół wygrywa, wszyscy podejrzewają nową aferę. W połączeniu z trenerem, zawieszonym za udział w aferze hazardowej, nie wyglądało to dobrze, chociaż nikt już o tym  nie pamięta (bądźmy szczerzy. nie chce pamiętać). Może Allegri, krytykowany i wyszydzany, ale nigdy niełączony z aferami, tchnie w szatnię Juve nowe życie? Pierwsza połowa sezonu nam to pokaże

lip 17 2014 najtrudniejszy pierwszy krok

Mówi się, że najtrudniej jest zacząć. Ale zacząć trzeba. 

Zaczynam w dniu, kiedy wybuchowego Conte zastąpił Allegri, gdy Barcelona rozpoczęła treningi z Enrique, a Legia Warszawa przegrała z drużyną półamatorską z Irlandii w pierwszym boju o Ligę Mistrzów. Czy mogło być gorzej? Mogło. Mogłm zacząć w dniu, gdy Holandia rozstrzelała Hiszpanię na Mundialu, gdy Dariusz Szpakowski z uporem maniaka powtarzał, że na boisku biega Leo Maradona, albo nawet, gdy Kostaryka pokazała pazurki i wolę walki i wygrała grupę śmierci. Każdy początek jest dobry, a każdy powód, by zacząć, szlachetny.

Zatem zaczynamy. O czym będę pisać? Na pewno nie planuję piłkarskiego pudelka z ploteczkami o d... Marynie, nie korci mnie też jawne wspieranie jakiejkolwiek drużyny lub reprezentacji. Skupię się na podsumowaniu i próbach rzeczowej analizy, czemu nowe lub nieznane nie msi oznaczać gorsze, czy warto dawać entą szansę i czy Kazimierz Górski miał rację mówiąc, iż dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe.